Przeskocz do treści

Nudzisz się i chcesz zrobić coś wyjątkowego? Twierdzisz, że jesteś osobą, której nie da się wyprowadzić z równowagi i szukasz wyzwania, które udowodni Ci, że jest inaczej? Spróbuj zlokalizować firmę na "interaktywnej" mapce Centrum Handlowego "Plaza" w Rudzie Śląskiej. Emocje gwarantowane!

Dawno nie widziałem bardziej kretyńskiego planu centrum handlowego niż oferuje na swojej stronie internetowej Centrum Handlowe "Plaza" w Rudzie Śląskiej. Na planie (ani w ogóle na stronie) nie ma ani śladu wyszukiwarki firm mających swoją siedzibę w centrum. Żeby znaleźć dany sklep trzeba "przeklikać" całą mapkę. Która -- jakby tego wszystkiego było mało -- jest po prostu mikroskopijnych rozmiarów.

Podziwiam masochistów, którzy będą próbowali użyć tej mapki na komórce, usiłując trafić w kwadraciki 2x3 piksele przy pomocy grubego palucha.

Za wykonanie "interaktywnej" mapy centrum handlowego, twórcy strony internetowej zdobywają bezapelacyjnego złotego fuckupa miesiąca. Czyżby kolejna strona wykonana przez wujka / kuzyna / znajomego dyrektora centrum, za pewnie niebotyczne pieniądze? Albo może to kolejny przykład, gdy projekty informatycznej zlecają (i odbierają) kompletni ignoranci, którzy na temat usabillity, współczesnych norm i trendów nie mają bladego pojęcia?

Właściciele węgierskiej restauracji postanowili zaoszczędzić nieco na kosztach tłumaczenia i zamiast tłumacza zatrudnić Google Translate. I co wyszło?

Ano... gulasz! :>

Ja tam lubię słodkie, więc... Naleśnik napełnił się czekoladą z drewna kasztanowego z opatrunkiem kupił moje serce, choć Home-mage ogórek dodano zaczyn też jest niezły. Napięcie rośnie zaś, gdy docieramy do sekcji "Wyśmienite jedzenia", bo tam naszym oczom ukazuje się m.in. Kałamarnica obchodzi dookoła Orły na sposób, z odłamkami.

Oczywiście absolutnym i niekwestionowanym liderem pozostaje... Przekrzywiać jądra i wspinać się na na mięso duszone z jarzynami z jeb.

Więcej perełek dalej...

Czytaj dalej... "Przekrzywiać jądra i wspinać się…"

Biblioteka Główna Politechniki Śląskiej potrzebuje w 2015 roku czterech dni na aktualizację swojego systemu informatycznego! Oto cytat z maila wysyłanego do czytelników pod koniec lipca:

Informujemy, że z powodu aktualizacji systemu PROLIB w dniach 24-28.08.2015 Wypożyczalnia będzie nieczynna. Nie będzie możliwe załatwianie kart obiegowych. Nie będzie działał katalog biblioteczny OPAC WWW.

Wiadomo... budżetówka! Im się nie spieszy. Jak sobie można załatwić darmowe cztery dni urlopu na koszt państwa, to czemu nie...

Ciekawe, co jedna z bibliotecznych mamusiek z drugą powiedziałyby, gdyby im powiedzieć, że banki -- mające po kilka dużych systemów informatycznych i czasami tysiące oddziałów -- potrafią zaktualizować się w kilka godzin w nocy.

Allegro jest monopolistą na rynku. Jedną z cech bycia monopolistą jest -- świetna dla samego serwisu a czasem tragiczna w skutkach dla użytkowników -- możliwość ignorowania nawet poważnych błędów i braków. Gdyby serwis miał konkurencję, to musiałby się starać o odbiorców, łatając błyskawicznie wszystkie błędy i równie błyskawicznie wprowadzając wszystkie postulowane zmiany. Pozycja lidera pozwala mieć głęboko w d... wszystkie prośby i problemy. No, bo gdzież pójdą.

Taka polityka i takie myślenie doprowadziły do sytuacji, w której od początku istnienia serwisu sposób działania systemu automatycznej licytacji pozwala nieuczciwszym sprzedawcom na bardzo łatwe okradanie swoich licytujących.

Allegro doskonale o tym wie (jeśli nie od kogoś innego, to ode mnie -- stosowny list wysłałem 15 czewca 2015 roku o 15:52) i oczywiście ma to gdzieś (odpowiedzi się nie doczekałem a zmian w serwisie nie wprowadzono).

Zobacz, jak prosto jest robić użytkownika w trąbę, dzięki skrajnej ignorancji Allegro...

Czytaj dalej... "Allegro.pl: 15 lat wspierania okradania użytkowników!"

Jeśli posiadasz choć jedną usługę w sieci komórkowej Play, to posiadanie konta w Play24 jest naprawdę wygodne. W prostym, przejrzystym i przyjemnym interfejsie możesz łatwo i wygodnie zarządzać praktycznie wszystkim.

Szkoda tylko, że nim będzie ci to dane, trochę pocierpisz. W pewnych przypadkach zakładanie konta w Play24 jest bolesne jak wpychanie gorącego druta w dupę...

Największe fuckupy przy okazji:

  • brak weryfikacji adresu e-mail -- wpisywany do jednego pola,

  • jeśli się rypniesz z e-mailem to brak możliwości ponownej rejestracji z tym samym numerem telefonu -- konieczność "resetowania" konta u operatora Play.

  • po utworzeniu konta, brak możliwości ponownego wysłania e-maila weryfikującego -- w przypadku nieotrzymania lub przypadkowego usunięcia go, patrz wyżej, znowu reset.

Dlaczego największe polskie firmy potrafią spirdolić najprostsze nawet rzeczy?

Czy jest jakiś uzasadniony powód, czemu Excel pokazuje w kolumnie liczbę bez przecinków (zaokrągla do pełnych liczb), a po naciśnięciu Ctrl+P i wydrukowaniu ta sama kolumna zawiera liczby zaokrąglone do jednego miejsca po przecinku?

To jest dla mnie niepojęte. Przecież Excel (jak w zasadzie każdy współczesny program) od nastu lat powinien działać w trybie WYSIWYG.

Jaki jest sens bawienia się z użytkownikiem w zgaduj-zgadulę? Żeby musiał domyślać się, co mu się faktycznie wydrukuje?

Powiedział "Miszcz Gówny Aj Ti" w mBanku. Jak powiedział, tak zrobił. I okazało się...

...system transakcyjny mBanku nie potrafi wykonać przelewu podatkowego, jeśli cyfra miesiąca, w dacie oznaczającej okres rozliczeniowy, nie zawiera zera.

Wiem, że ostatnio się pastwię niemiłosiernie nad durniami z działu QA mBanku. Ale... sorry, ludzie! Trzeba być naprawdę kretynem do sześcianu, żeby nie wychwycić błędu tak kłującego w oczy, i wypuścić takiego babola na produkcję...

Nie istnieje druga taka polska usługa, serwis, czy strona WWW, która otrzymała by tak duże ilości tak negatywnych opinii i wprost wyrażonej krytyki, jak nowy system informatyczny mBanku.

Reakcje zdegustowanych użytkowników:

  • Negatywne opinie,
  • deklaracje rezygnacji z usług na rzecz konkurencji,
  • żądanie deklaracji, że "stary" system nigdy nie zostanie wyłączony,

pojawiają się obecnie nawet jako komentarze do publikacji mBanku zupełnie nie związanych z nowym systemem bankowym. Na przykład, do ostrzeżeń o lukach bezpieczeństwa przeglądarek, czy nowej fali ataków sieciowych.

Czytaj dalej... "Zloty Fuckup Informatyczny 2013 Roku przyznany…"

Filmweb, jeden z najpopularniejszych, jeśli nie najpopularniejszy polski serwis filmowy. Pretenduje do tytułu polskiego odpowiednika IMDB. Dziesiątki tysięcy odwiedzin, jeśli nie więcej, dziennie. Reklamy strzelają na lewo i prawo, więc kasa musi się lać wiadrami. Ale cała trafia do kieszeni zarządu, bo do tworzenia strony internetowej zatrudniają samych kretynów.

Tak, proszę państwa... nie bójmy się tego słowa. k r e t y n ó w!

Bo tylko kretyn zostawiłby w kodzie źródłowym "idącym na produkcję" funkcję alert(), która strzela w odwiedzającego idiotycznymi komunikatami o rzekomych błędach. W zasadzie... kretynem trzeba być, żeby w ogóle używać czegoś takiego gdziekolwiek, skoro ma się console.log pod ręką.

Czytaj dalej... "alert() na Filmwebie…"

Programy lojalnościowe zarabiają na wielkich sieciach, które wydają swoim naiwnym klientom punkty. Ponieważ jednak są to grosze, trzeba zrobić coś, żeby zarobić jeszcze więcej. Ale, co?

I tu uśmiecha się stary mechanizm:

  • klient płaci dziś,
  • sieć wydaje mu punkty lojalnościowe dziś,
  • Payback kroi gorsze prowizji od transkacji dziś,
  • Payback wydaje naiwnemu klientowi punkty lub nagrodę za... 4-5 miesięcy!

W skrajnym przypadku, pieniądze pobrane od sieci handlowej w zamian za punkty lojalnościowe, są obracane przez Payback nawet przez 100-120 dni, zanim zostaną wydane na nagrodę, którą za owe punkty zamówił użytkowni programu.

No, i jeszcze oczywiście absurdalna różnica w cenie. Dostajesz 1 punkt za 1 wydaną złotówkę, a młynek do kawy, w sklepie dostępny za 200 zł, kosztuje w Payback 5000 punktów. Czyli płacisz za niego... 5000 zł. Ale to zupełnie inna historia.

Czytaj dalej... "Mechanizm oszustwa Payback"

Infolinia Microsoft Polska to koszmar, jeśli chodzi o ergonomię organizacji poszczególnych opcji, menu i podmenu. Wszystko jest po prostu cacy, jeśli posiadasz klucz i chcesz po prostu aktywować swój produkt, a z jakichś powodów nie chcesz korzystać z aktywacji przez Internet.

Kiedy jednak masz jakikolwiek problem, zapomnij o tym, że pomoc telefoniczna będzie prosta. A jeszcze zanim podniesiesz słuchawkę telefonu, możesz po drodze zaliczyć -- jak ja -- kilka durnych fuckupów.

Tak zwane intro

Posiadam dwie legalne kopie Windows 7 Home Edition OEM. Zainstalowałem je przeszło dwa lata temu na komputerach, dla których licencje te zostały zakupione. Po dwóch latach przyszło wymienić w obu komputerach dyski talerzowe na SSD. Ponieważ Windows to Windows, a nie Linux, od razu zrezygnowałem z opcji tworzenia zwierciadlanej kopii starego dysku talerzowego na nowym dysku SSD, tylko postanowiłem zainstalować czyściutki, nowiutki system Windows.

Po dwóch latach bez "odświeżania" i tak cud, że ten system chodził, jak chodził.

Już kiedyś, dużo wcześniej, bodajże w przypadku systemu Windows XP, przerabiałem taki wątek, iż po ponownej instalacji systemu Windows, po wymianie dysku twardego, system nie chciał się aktywować. Dzwoniłem wówczas do Microsoft, i aktywacja telefoniczna przeszła bezboleśnie. Miła pani po drugiej stronie telefonu zapytała jedynie, jaki zakres obejmowała wymiana, upewniła się, że nie była to wymiana płyty głównej (co podobno wywala licencję OEM w kosmos i zmusza do kupienia nowej) i po chwili podała mi "magical code", który uaktywnił mój Windows, wcześniej oporny na aktywację internetową.

Będąc wyposażony w takie, dość przyjemne, wspomnienia (o ile wyrazy "przyjemność" i "Microsoft" mogą być zestawione razem w jednym zdaniu?) nie spodziewałem się większych problemów i tym razem. Życie szybko i brutalnie zweryfikowało moje naiwne założenie.

Pierwsze fuckupy

Pierwszym fuckupem było w ogóle to, że aktywacja była konieczna tylko w przypadku jednego komputera.

Obie maszyny przeszły identyczną procedurę -- wymiana dysku talerzowego na SSD i instalacja na nowym dysku zupełnie nowego systemu. Oba systemy był zainstalowane w identyczny sposób, przy tym samym zestawie opcji i z tego samego (inny dla obu komputerów) nośnika, z którego system był poprzednio instalowany.

Tylko jeden z tych komputerów zaczął wściekać się o brak aktywacji. Drugi do teraz twierdzi, że all is OK.

Natomiast fuckupem piramidalnym, do potęgi n, okazał się fakt, że ów oporny na aktywację Windows ot tak "zapomniał" mi o tym fakcie przypomnieć!

Przez całe bite trzydzieści dni nie ujrzałem ani jednego komunikatu lub innego sygnału świadczącego o tym, że system nie jest zaktywowany. Oraz o tym, że miesięczny licznik nieubłaganie odmierza w dół. Mój kochany Windows "przypomniał" sobie o tym w ostatnim dniu, w postaci jeb-komunikatu typu: "Misiu, czy wiesz, że został ci jeden dzień na aktywację tego pudła, a potem frytki?".

Myślałem, że mnie trafi, bo wcześniej takie wesołe wianki się nie zdarzały. Każdy nieaktywowany Windows, z którym do tej pory miałem do czynienia, był tak poparzony na tym punkcie, że przypominał mi o braku aktywacji średnio siedemset czterdzieści pięć tysięcy razy na dobę. Cóż... może takie walnięcie użytkownika z nienacka, po miesiącu udawania, że wszystko jest OK, to element nowego user-experience wprowadzanego przez Microsoft?

No, nie ważne. Ciekawe, jak to wyjaśnią na infolinii Microsoft? Dzwonimy...

Telefon numer jeden

Czas połączenia: 3 minuty, 22 sekundy. Efekty: żadne.

Ring, ring... pogadanka o ochronie danych osobowych, znacznie dłuższa niż typowe, ale to Microsoft przecież. Kogo stać na ten system (użytkownicy wersji lewych raczej na infolinię aktywacyjną nie dzwonią), tego pewnie -- w mniemaniu Microsoft -- stać również na wyższe rachunki i spędzanie przyjemnych chwil przy wysłuchiwaniu durnych komunikatów. No, nic... czepiam się!

Dalej podobne pierdzielenie trzy po trzy, więc poniżej podaję jedynie istotne elementy, oblane zupełnie niepotrzebnym bełkotem.

Jeśli chcesz aktywować (...) lub masz problem z aktywacją (...) wybierz jeden.

O! To coś dla mnie, wszelakowoż, ja problem z aktywacją posiadam. Tap na 1.

Jeśli jesteś użytkownikiem domowym, wybierz jeden. Jeśli jesteś użytkownikiem biznesowym, wybierz dwa.

EoT. Żadnych innych opcji. A gdzie, niby, kontakt z ludziem-nie-automatem, jako że problem mam? No, nic -- tap ponownie na 1.

Proszę rozpocząć wprowadzanie klucza...

Noszkarwamać! Co jest? Nie chcę wprowadzać żadnego klucza! Nie chcę aktywować produktu przez telefon! Chcę pogadać z kimś niemechanicznym, żeby mnie zrozumiał, połączył się ze mną w bólu, pogłaskał wirtualnie przez telefon, a na koniec podał "medżik kołd" do aktywacji Windowsa.

No, nic. Hangup, bo oczywiście opcja "Powrót to poprzedniego menu" występuje tylko w nielicznych przypadkach, akurat w tym menu nie.

Telefon numer dwa

Czas połączenia: 1 minuta, 39 sekund. Efekty: żadne.

No, to dzwonię jeszcze raz. Znowu dwuminutowy bełkot (kiedy wprowadzą cookies na infoliniach, żeby centralka wiedziała, że ja te bzdury już raz wysłuchałem?). Już wiem, że jedynki nie wolno mi ruszać, żeby się paliło. Co tam dają dalej?

1. Jeśli chcesz lub masz problem

2. Jeśli jesteś użytkownikiem domowym...

3. Klienci biznesowi lub instytucjonalni.

4. Partner Microsoft.

5. Jeśli chcesz chronić komputer...

Ktoś wie, co opcja pięć robi na infolinii aktywacyjnej? Ja wiem! Płacąc Microsoft dzięgi i aktywując ich produkty chronisz swój komputer.

Dwójka wydawała się być sensowna. A tam:

1. Aktywacja produktu.

2. Pomoc w sprawie XBox, Microsoft Messanger, SkyDrive i...

3. Pomoc w sprawie licencjonoania produktów Microsoft.

4. Pomoc w sprawie Windows lub Office zakupionych online.

5. Pomoc techniczna dla produktów firmy Microsoft.

Opcja pod tytułem... Pomoc w sprawie aktywacji produktu firmy Microsoft... niet!

Wszak to tylko infolinia służąca do aktywacji produktów firmy Microsoft. Uzyskasz w niej pomoc w sprawie XBox, Messanger, SkyDrive, Windows lub Office, czy wreszcie pomoc techniczną, ale pomocy w sprawie aktywacji nie uzyskasz.

Jak pamiętacie, po wybraniu opcji numer 1 w menu głównym, gdzie obiecywano mi, że uzyskam pomoc w przypadku problemów z aktywacją, jedyne co dostałem to możliwość aktywowania produktu. Domyśliłem się więc, że Microsoft jest "nie dla idiotów" i postanowiłem opcji numer jeden w tym podmenu nie wybierać. Wszak nie chcę aktywować produktu! Chcę uzyskać pomoc na temat, prawda? Błąd!

Hangout! Przerwa na lancz.

Telefon numer trzy

Czas połączenia: 0 minut, 35 sekund. Efekty: żadne.

A może tak... magiczny kod?

Ring, ring... Bełkot o danych osobowych (gdzie te ciasteczka!)... "Jeśli posiadasz specjalny kod...". Tap na 9 i... "Please enter your access code now!". Ooops, przepraszam! Ekskuzymła, ja nie paniemaju.

Hangout.

Telefon numer cztery

Czas połączenia: 1 minut, 33 sekund. Efekty: żadne.

Mam dość. Biorę pomoc techniczną... Ring, ring, bełkot, 2, 5. Przydługi komunikat informujący mnie o tym, że jeśli oprogramowanie zostało preinstalowane na komputerze, to mam zwrócić się po pomoc do producenta tegoś komputera.

Nie mam bladego pojęcia, dlaczego ta pani dwa razy powtarza przydługi adres internetowy, który mam odwiedzić w tym przypadku, zanim poinformuje mnie, że jedyną opcją, która mi pozostała oprócz pierwszej to płatna pomoc techniczna.

Hangout.

Telefon numer pięć

Czas połączenia: 5 minut, 57 sekund. Efekty: !

Cóż mi pozostało? W głównym menu, pod "jedynką" obiecywali pomoc, a była tylko aktywacja. Jeżeli w podmenu obiecują aktywację, to może tam znajdę... pomoc?

Ring, ring. Bełkot. Nareszcie odkrywam, że naciskając cokolwiek można go przerwać (toż to prawie jak cookies!). 2. 1.

Nie wierzę własnym uszom...

Jeśli masz problem z aktywacją, wybierz jeden.

Santa Maria de Gwadelupa, Horche Porche de Gargamel... a jednak zadziałało!

Ciągle nie wierząc we własne szczęście, drążcym, spoconym i nieco oślinionym z nerwów paluchem delikatnie tapam 1.

Ring, ring. Buuuuu, buuuu. Ach, ktoś odbiera! Nie, to nie możliwe! Naprawdę? Z góry przygotowana bajeczka... Proszę podać kod, proszę podać numer. Proszę o chwilę cierpliwości. Proszę wpisać ten o to numer. Czy Windows się uaktywnił? TAK! Kątem dłoni ocieram łzę spływającą mi z oka... Udało się!

Czar pryska i znowu jestem sobą. Nie omieszkam skorzystać z okazji i podczas piątej rozmowy telefonicznej zadać to pytanie, nurtujące mnie od godziny...

-- Czy to normalne, że...

-- Tak! Zostało to zmienione w Windows 7...

Tak, to całkowicie normalne, że system przez trzydzieści dni nie ostrzega użytkownika o braku aktywacji i dopiero w ostatnim dniu informuje go, że czas na aktywację upłynął. To nie błąd, to taki planowany ficzer. Żegnam się szybciutko, na ostatnim dechu, zanim głośno parsknę śmiechem.

Konkluzyja

Podsumowując. Połączenia w Play na numery stacjonarne mam gratis (wliczone w abonament), w domu się trochę nudziłem i nie miałem nic ciekawszego do roboty, głos pani po drugiej stronie telefonu był naprawdę milutki. I co najważniejsze -- na koniec powiedziała prześwietny dowcip!

O tym, jak Niemiec, Polak i Rusek mieli nieaktywne Windowsy 7 i przez trzydzieści dni nie mieli na ten temat bladego pojęcia. Niemiec i Rusek znowu dostali w dupę, jak w każdym tego typu dowcipie, bo to był polski Windows i z informacji na polskiej infolinii Microsoft nie zrozumieli ni w ząb. Polak też niewiele więcej zrozumiał, ale w końcu, po pięćdziesięciu minutach, pięciu telefonach i naciskaniu niezliczonej ilości klawiszy udało mu się jego Windowsa aktywować.

Toteż summa summarum całą sprawę kończę się z dobrym humorem. Nie mniej, fuckup to tak olbrzymi, że grzechem ciężkim byłoby go tu nie opisać...

Nie, no! Nie mam... Mam wirtualnie. Bo w mBanku możliwe są operacje, których data wykonania jest późniejsza niż data księgowania!

Wielki Kazik śpiewał o 12 groszach, które w kieszeni nosi... Może ja, dla odmiany, powinienem zacząć śpiewać o 17 groszach, które mBank twierdzi, że posiadam?

Choćby tylko przez weekend...

Kiedy trzy i pół roku temu Payback wystartował w Polsce i wprowadził "rewolucyjną" metodę logowania się przy pomocy:

  • numeru karty,
  • daty urodzenia
  • i kodu pocztowego

zupełnie ignorując istniejącą w IT od 40+ lat potrzebę istnienia hasła, zadrżeliśmy.

Było to wywrócenie do góry nogami fundamentalnych zasad bezpieczeństwa i jawna kpina z użytkowników. Mimo wszystko byliśmy wówczas jednak przekonani, że gorzej już być nie może.

Okazało się, że może. Zaś kretynizm twórców polskiego Paybacka nie zna granic.

Czytaj dalej... "Kolejny gigantyczny fuckup Payback"

Okazuje się, że mój ukochany bank -- oraz banda ignorantów w jego dziale QA -- mają nie tylko problem ze spacjami. Ale również z minusami.

Jakiś dureń patentowany wpadł na pomysł, że -- jakiegoś durnego powodu -- wszystkie numery kont w historii operacji będą miały ukryty znak minus (-) po piętnastym znaku. Ukryty, bo normalnie go nie widać. Trzeba numer konta skopiować do schowka i gdzieś wkleić.

Czytaj dalej... "Tragiczny minus mBanku"

Formularz szczegółów płatności zawiera błąd funkcjonalny. Mały, ale głupi. Mały, ale taki, jaki można spotkać na wielu stronach internetowych. Tych, które tworzone są przez studentów informatyki, po 300 zł za miesiąc pracy...

Przeliczenie kwoty do zapłaty, uwzględniające koszty przesyłki, jest powiązane z polem, do którego wprowadza się koszty przesyłki zdarzeniem OnKeyPress, a powinno być wywoływane przez OnChange.

W efekcie, przeliczenie całkowitej kwoty transakcji oraz uwzględnienie kosztów przesyłki w niej następuje tylko wtedy, gdy użytkownik wprowadzi koszt przesyłki przy pomocy klawiatury. Jednakże możliwe jest również użycie do tego celu myszki, w co najmniej dwóch sytuacjach:

  • dwa następujące po sobie pojedyncze kliknięcia w polu w celu wywołania z przeglądarki listy zapamiętanych wartości, a następnie wybór wartości z listy -- przeglądarka Firefox,
  • kliknięcie prawym klawiszem myszki i wybranie z menu podręcznego "Wklej" celem wklejenia wartości wcześniej skopiowanej do Schowka.

W obu tych przypadkach koszt przesyłki nie zostanie doliczony do całkowitej kwoty transakcji. Co raczej na pewno jest sytuacją błędną.

Zagadka dnia. Co mają wspólnego ze sobą:

  • długopis-ściąga,
  • dron,
  • myjka parowa,
  • kombajn kosmetyczny,
  • książka,
  • smartfon HTC One,
  • sofa Sigma,
  • ekstrakt z winogron,
  • czapka na zimę,
  • rower szosowy,
  • bransoletka męska,
  • lampa stołowa,
  • kolczyki, masażer do głowy,
  • fotel biurowy
  • i samochód Jaguar XJ8 Executive?

Wszystkie pojawiają się na liście wyników, jeśli w Allegro wyszukać frazę: kupa!

Czytaj dalej... "Kupę rzeczy kupisz na Allegro, nawet… kupę!"

Mówiąc krótko... po prostu ubóstwiam swoją Kiankę Vengę. Za to jej odtwarzacz MP3 budzi moje najbardziej skrajne i najbardziej negatywne emocje. Chciałbym poznać osobiście "specjalistę" odpowiedzialnego za jego projekt i spytać się go grzecznie... kiedy ostatnio uderzyłeś się w głowę?

Czytaj dalej... "Kia Venga i jej odtwarzacz MP3"

Chińczycy wymyślili ładowarkę do Galaxy Nexus... na korbkę!

Nexus ma gigantyczną baterię, więc naładowanie jej do pełna przy pomocy "normalnej" ładowarki zabiera 3-5 godzin, a przy pomocy solarnej 12-16 godzin. Zastanawiam się, ile musi kręcić korbką idiota, który kupi ten chiński badziew, żeby w ten sposób naładować swój sprzęt?

Zastanawiam się też, gdzie leży granica skretynienia wytwórców takiego chińskiego gówna oraz debili kupujących to. Co będzie następne? Majtki a'la pas cnoty, ładujące telefon w trakcie chodzenia?