Medicover to sieć prywatnych placówek medycznych, która powoli wyrasta na lidera rynku. Ciekawie zaprojektowana, w pełni mobilna strona internetowa, nienachalny i niebanalny marketing, duża dostępność lekarzy i krótkie terminy oczekiwania.
To wszystko totalnie szlag trafia w zderzeniu z szarą rzeczywistością ich aplikacji mobilnej. Zastosowane tam rozwiązania można określić tylko w jeden sposób...
Dramat!
Dział UX Medicover, ten odpowiedzialny za aplikację mobilną (bo -- jak wyżej -- strona WWW bez zarzutów!) zdecydowanie czytał inne książki niż większość poważnych twórców aplikacji mobilnych.
O ile w ogóle istnieje jakikolwiek dział UX. Bo patrząc na niektóre rozwiązania ma się ogromne wrażenie, że większość decyzji projektowych podejmowała osoba lub zespół osób, które na temat user experience nie mają bladego pojęcia!
Spis treści
Polska język, łatwa język...
Zacznijmy od języków. Aplikacja ma oczywiście pełne wsparcie dla wielu języków tylko... brakuje możliwości wybierania go. Od tak. Twórcy aplikacji zdecydowali, że aplikacja będzie zawsze startować w języku systemowym, bez żadnej opcji zmiany.
Zapomnij więc o używaniu systemu w wersji angielskiej i aplikacji w języku polskim.
Każda szanująca się współczesna aplikacja mobilna daje możliwość wyboru języka swojemu użytkownikowi -- wszystkie dostępne języki + opcja w stylu określ automatycznie. Twórcy Medicover czytali inne książki i, podobnie jak Google, usiłują głupio wiedzieć lepiej, czego użytkownik potrzebuje.
I speak English not good...
Takie podejście jest o tyle irytujące, że przetłumaczono nie tylko interfejs ale również wszystkie słowniki. Efekt:
Konia z rzędem temu, kto wie, co to jest Fundus oculi lub Musculoskeletal Clinic?
Konkurencja (Luxmed) przynajmniej wpadł na pomysł, by nazwy specjalizacji lekarskich podać w obu językach jednocześnie. W Medicover tego sprytu zabrakło.
Użytkownik jest więc zmuszany: albo przestawi język systemu na polski, albo połamie język na angielskich tłumaczeniach.
Ponadto, co jeszcze gorsze, tłumaczenie na język angielski jest po prostu do bani!
Na prawdę chciałbym poznać osobiście tego specjalistę, który wymyślił, że opcje typu "wszystkie placówki", "wszystkie specjalności lekarzy" itd. należy przetłumaczyć jako... "no data"!
Reklamy?
Zacząć trzeba od tego, że według mnie (oraz według wielu specjalistów UX) wyświetlanie własnych reklam w aplikacji mobilnej to totalny fuckup. No, ale dobra, niech sobie wyświetlają.
Tylko, że one... nie są przetłumaczone!
Czyli, podsumowując: wkurzamy użytkowników zmuszają ich do używania angielskiej wersji aplikacji (brak możliwości zmiany języka), karmimy ich idiotycznymi tłumaczeniami (no data!) i jednocześnie... wyświetlamy im reklamy w języku polskim?
Pięknie, k... pięknie!
A teraz crème de la crème tego fuckupu! Te reklamy... nie są klikalne!
Za każdym razem, gdy otwierasz menu boczne widzisz wkurzającą reklamę, która mówi ci, że możesz skorzystać z chatu z lekarzem (albo z e-recepty... albo z czegokolwiek, co tam reklamują), a gdy faktycznie tego potrzebujesz, to musisz sobie odpowiednią funkcjonalność wyszukać sam w aplikacji, bo klikanie / tapanie w reklamę nie przynosi absolutnie żadnego efektu!
Spadłem z krzesła ze śmiechu, gdy to odkryłem! Bęcwały...
Nie zapomnij o paluchu!
Aby zalogować się przy pomocy odcisku palca należy... przyłożyć palec do czytnika linii papilarnych. Logiczne i oczywiste?
Tak. Dla mnie, dla Ciebie... i dla twórców innych aplikacji mobilnych. Rozumieją oni, że użytkownik ich aplikacji mobilnej nie jest skończonym kretynem (a nawet jeśli jest, to nie wolno mu o tym przypominać) i wystarczy wyświetlić mu ikonkę odcisku palca, by skumał, że na tym oto ekranie powinien go użyć, żeby się zalogować.
Twórcy aplikacji mobilnej Medicover czytali inne książki i myślą inaczej. Wychodzą z założenia, że ich użytkownicy to debile patentowani do potęgi entej i należy im o możliwości logowania przy pomocy odcisku palca przypominać... za każdym absolutnie razem aż do zesrania się!
Efekt? Poniższy komunikat będziesz widział zawsze:
I kiedy mówię "zawsze" to mam na myśli: kurwa, zawsze! Zawsze, to znaczy:
- przy każdym uruchomieniu aplikacji,
- jeśli masz więcej profili to przy każdym wyświetleniu profilu głównego,
- a nawet przy usuwaniu innych profili i powrotu w związku z tym do profilu głównego.
Ten idiotyczny komunikat jest wyświetlany tak często, że -- powyżej -- potrafi się nałożyć nawet na inne komunikaty informacyjne, co jest już słodkim fuckupem.
OK po lewej? Whaaaaat!
Jeśli ktoś doczytał do tego miejsca i nadal nie jest przekonany o tym, że twórcy UX w aplikacji mobilnej Medicover czytali inne książki, to niech spojrzy na poniższą zrzutkę:
Pan profesor na Designie na Polibudzie powtarzał do znudzenia:
Ciepła woda po lewej, a OK, Tak, Dalej... po prawej!
Wie o tym cały zapchlony świat! Wiedzą o tym projektanci wszystkich systemów operacyjnych świata, wiedzą o tym twórcy 99,99 procent aplikacji mobilnych, wiedzą to wreszcie twórcy wszystkich frameworków, w których te aplikacje mobilne i strony internetowe się tworzy... wiem to ja i wiecie to Wy.
Ale morony w Medicover o tym nie wiedzą.
Efekt nietrudny do przewidzenia. 3/4 komunikatów "obsłużonych" niezgodnie z intencją użytkownika i wszechogólna frustracja użytkowników. Bo każdy odruchowo klika w prawy dolny róg, żeby potwierdzić, a tam... Cancel.
Ludzie listy piszą...
Skoro już mowa o komunikatach, to nie dość, że mają przestawione miejscami klawisze, to jeszcze tam, gdzie bezwzględnie powinny się pojawiać, w aplikacji Medicover ich nie ma.
Pierwszy z brzegu przykład to formularz kontaktowy:
Przy wychodzeniu z niego bez wysłania wiadomości (systemowy klawisz Wstecz) nie ma żadnego komunikatu potwierdzającego, czy chcesz opuścić formularz kontaktowy bez wysyłania wiadomości.
Nie ma też oczywiście zapamiętywania treści nie wysłanej wiadomości, więc jeśli przypadkowo tapniesz Wstecz, to jesteś w totalnej dupie i całą wiadomość piszesz od nowa. Klasyka!
Połączone profile
Medicover wprowadził świetną funkcjonalność profili połączonych. Coś, czego konkurencja długo jeszcze nie odkryje. Przy pomocy jednego konta / profilu możesz rezerwować wizyty lekarskie i oglądać wyniki swoje, swojego partnera, swoich dzieci itd.
Jest tylko jeden, mały problem.
W aplikacji mobilnej nie ma takiego widoku jako "Szczegóły profilu". Sam profil, jako taki, składa się z imienia i nazwiska oraz numeru karty / numeru pacjenta.
Twórcy aplikacji mobilnej Medicover wpadli więc na pomysł, że nie ma potrzeby robić osobnego widoku "Szczegóły profilu", skoro te dwie dane można pokazywać w menu głównym.
Potrzebujesz numeru pacjenta, żeby szybko zatwierdzić w placówce wizytę? Nie ma problemu:
- otwierasz apkę mobilną,
- przeżywasz kolejny stan przedzawałowy widząc komunikat o możliwości zalogowania się kciukiem po raz tysięczny,
- logujesz się kciukiem,
- wyświetlasz menu i masz go.
Ale... co z profilami połączonymi?
No, cóż... o tym Medicover-UX-Jedi-masters niestety, zapomnieli.
Więc, jeśli chcesz przerobić powyższy scenariusz na profilu połączonym i na przykład szybko poznać numer pacjenta swojego dziecka, to o aplikacji mobilnej zapomnij, bo tam go nie znajdziesz. Albo go pamiętasz, albo znowu jesteś w dupie.
Żeby nie było za słodko...
We wstępie napisałem, że dramatycznie wygląda design i projekt aplikacji mobilnej Medicover, a do ich strony internetowej przyczepić się nie można.
Żeby więc nie było na koniec za słodko i skoro mówimy o profilach połączonych, to jeden fuckup mają tam na WWW.
Jeśli przestaniesz używać strony WWW przez dłuższy okres czasu, to -- ze względów bezpieczeństwa -- Twoja bieżąca sesja użytkownika zostanie unieważniona. Klasyczne rozwiązanie, znane na całym świecie. Wówczas kliknięcie gdziekolwiek lub przejście do dowolnego widoku przekieruje Cię do strony logowania.
Twój obecny adres / widok zostanie zapamiętany w ciastku / sesji i po poprawnym logowaniu wrócisz dzięki temu wprost do niego, zamiast ponownie przekopywać się przez cały interfejs portalu.
Fajne i wygodne. Niestety, rozkracza się zupełnie na profilach połączonych:
Przypuśćmy, że ostatnim widokiem, który był wyświetlany, przed unieważnieniem sesji użytkownika, był dowolny widok związany z profilem połączonym (np. lista wizyt lub wyniki badań twojego dziecka). Wówczas adres takiego widoku nie zostanie zapamiętany lub zostanie zapamiętany nieprawidłowo.
Zostaniesz przeniesiony do ekranu logowania się, a po ponownym zalogowaniu się, zamiast poprzedniego widoku oberwiesz w pysk przepiękną czterysta-czwórką.
Podsumowanie
W kilku żołnierskich słowach: Świetna sieć prywatnej opieki medycznej, ciekawe ceny pakietów, duża dostępność lekarzy, całkiem niezła strona internetowa i... kompletnie do dupy aplikacja mobilna!
Brzydka, powolna i z taką ilością oczywistych fuckupów designerskich, jakby jej twórcy podstaw user experience uczyli się od małp, a nie od specjalistów!