Szybkie zakupy przez telefon, na mobilnej wersji strony internetowej Allegro i pojawia się nam taki o to słodki robaczek:
Odświeżanie oczywiście nie pomaga. Efekt dość permanentny. Niestety...
Jesus Holy Christ! Firma warta kilka miliardów złotych, której dział IT jest za mały, że ogarnąć coś takiego!
Rozumiem, jakieś skomplikowane integracje, z bramką procesującą karty płatnicze, z InPostem, z dowolnym innym zewnętrznym serwisem. Tam "gada" ze sobą wiele usług i zawsze może się coś brzydko wysypać.
Ale... koszyk?
Dwie różne funkcje sprawdzania zawartości koszyka na jednej stronie? Przecież to ten sam adres, żaden AJAX, czy coś tam. W treści strony jedno, w stopce -- drugie.
Na rany Chrystusa! Przecież to jest najbardziej fundamentalna funkcjonalność każdego serwisu internetowego, który choć ociera się o zakupy. Jak ludzie mają powierzać Wam swoją kasę, skoro nie potraficie sami posprzątać w swoim ogródku?