Jeżeli Twoja firma chce oszczędzać na czym się da i zlecasz tłumaczenie niedorobionemu botowi, to chociaż sprawdź, co dostajesz w rezultacie! Nie bądź skończonym idiotą i ignorantem, jak ludzie zatrudnieni w PayU:
Tu mamy też drugi gruby fuckup. Korzystanie z darmowych botów jest może jeszcze w ostateczności akceptowalne w startupach (choć i tam nie można robić tego bezmyślnie!). Bo oni tam na prawdę mają mało kasy na starcie.
Ale nie w przypadku giganta takiego, jak PayU, którego roczne obroty sięgają miliardów złotych i naprawdę powinno być gnojków stać na zatrudnienie choć jednego "ludzkiego" tłumacza.
System transakcyjny mBanku sprawdza wysokość salda (czyli fakt, czy w ogóle jesteś w stanie wykonać przelew) dopiero po tym, jak wyśle Ci powiadomienie z prośbą o potwierdzenie transakcji.
Odkryłem to dziś przez przypadek:
Obciążenie własnej infrastruktury, strzał do bramki wysyłającej SMSy (koszt dla banku?), przesyłanie przez Internet mnóstwa zupełnie niepotrzebnych danych, których przechwycenie mogłoby się zakończyć niezbyt fajnie -- a wszystko po to, by na końcu walnąć użytkownikowi drzwiami w twarz.
Ustawiam lusterka i fotel kierowcy, odpalam silnik, wrzucam bieg... tylko po to, by stwierdzić, że brama garażowa przede mną jest zamknięta na kłódkę do której nie mam klucza. I choćbym się zwalił na rzadko, nie wyjadę!