Jeśli dane pole nie może zawierać spacji (bo powinno zawierać tylko numer), a użytkownik je tam wprowadzi, to się je... usuwa, prawda?
Lepiej bowiem (i to o niebo), z punktu widzenia UX, dyskretnie usunąć znaki, których nie chcemy, niż strzelać do użytkownika jakimiś irytującymi komunikatami o błędach i zmuszać go do zrobienia czegokolwiek (czego nie musi robić, bo formularz jest w stanie z palcem w d... zrobić to samemu).
Otóż... nie!
Tę szokującą prawdę odkryli lata temu twórcy mBanku. Przy korzystaniu z ich serwisu po prostu pojawiają się dyskretne komunikaty w stylu "Z pola usunięto niedozwolone znaki". Użytkownik wie, co się stało, a przy tym nie musi robić... nic!
Ta tajemna wiedza niestety przerosła (i to pewnie o lata świetlne) szamanów z Taurona. Oni, zapewne będąc jeszcze na etapie palenia wioskowej fajki pokoju, wolą atakować użytkownika w ów idiotyczny sposób:
Ale ponieważ zbłaźnić się w taki sposób byłoby im za mało, więc popłynęli znacznie, znacznie dalej na szerokie wody.
Ich formularz sprawdza błędy tylko... za pierwszym razem (!). Jeśli zaznaczysz dane pole ponownie (przy pomocy klawiatury), to błąd zinkenite i więcej się nie pojawi -- mimo, że w samym polu pozostała niezmieniona (błędna!) wartość.
Proszę:
Pozostaje zawołać... Rany Boskie! Jestem kioskiem!