Sieć Otvarta dołączyła do niechlubnego grona firm, które uprawiają marketingowy fenomen ostatnich miesięcy -- czyli oferują lojalnym klientom (na umowach terminowych) dużo gorsze warunki niż tym, którzy dziś są, a jutro ich nie będzie (na umowach bezterminowych).
Trudno znaleźć sens w takim działaniu. Chyba niejeden specjalista od marketingu łapie się za głowę turzeż drapie w łysą łepetynę, o co w tym wszystkim kaman?
Tutaj mamy tego dowód. Jeżeli jestem lojalnym klientem i podpiszę cyrograf na dwa lata, to otrzymam "w podziękowaniu" od sieci warunki totalnie z dupy:
Jeśli natomiast powiem sieci Otvarta, że "seks wyłącznie bez zobowiązań" i "jak chcecie, to od poniedziałku możecie wypierd...", czyli wybiorę ofertę bezterminową, którą mogę zerwać w każdej chwili, to... dostanę dużo, dużo lepsze warunki:
Obie oferty są bardzo podobne do siebie (no limit na SMSach i minutach połączeń), więc bardzo łatwo jest je porównać:
- klient lojalny: 6 GB Internetu za 29 zł miesięcznie = 4,83 zł / GB,
- klient nielojalny: 21 GB Internetu za 19 zł miesięcznie = 0,91 zł / GB.
Sprzedaj nam swoją duszę, podpisz cyrograf na dwa lata, płać zapewne wysokie kary za jego przedterminowe zerwanie i w nagrodę za to otrzymaj stawkę ponad pięć razy droższą. Leżem i wyjem!
Jedyna rzecz, jaką różnią się te dwie oferty (i która jest na korzyść droższej) to roaming w UE, który w pierwszej ofercie jest stały, a w drugiej -- dostępny tylko przez kilka tygodni w roku. Brawo! Tylko kto, w dzisiejszych COVIDowych czasach, zwraca w ogóle uwagę na coś takiego, jak roaming? Gdy ilość podróży zagranicznych spadła tak dramatycznie, że samoloty latają z połową miejsc pustych.
To jest tak zwany "z dupy marketing", który jełopy z Otvartej właśnie odkryli.