Podczas dzisiejszych zakupów z płatnością przez PayPal przywitał mnie komunikat o wykryciu nietypowej aktywności na moim koncie i wynikającej z tego potrzebie zweryfikowania mojej tożsamości oraz... zmiany hasła.
Myślałem, że śnię, a był to dopiero początek wielkiej góry fuckupów.
Spis treści
Jaka ...rwa nietypowa aktywność?
Po pierwsze, zacząć trzeba od tego, że ostatnio logowałem się do PayPal tak z kwartał, jeśli nie pół roku temu. Czyli jakakolwiek nie "nietypowa aktywność", jeśli faktycznie wystąpiła to tylko i wyłącznie z winy PayPal.
Ale ukarany zostałem ja -- zmuszeniem do zmiany hasła, które lubię i pamiętam:
PayPal dba o mnie? Zmuszając do zmiany hasła? Co za hipokryzja!
Skończcie jojczeć, że hasła powinno się zmieniać co miesiąc. W dupie to mam. Mój PayPal (moje konto), moja kapusta, więc i moja sprawa -- hasło będę zmieniał, kiedy mi się to spodoba i fak off z faszyzmem, który mi to narzuca.
Oł rajt. Les goł.
Nowe hasło
No, to zostałem zmuszony do zmiany hasła. Pięknie. Oczywiście, musi być nowe...
A tu kolejny fuckup! Jeśli spróbujesz użyć starego, to formularz wyboru nowego hasła pokaże Ci, że coś poszło nie tak, ale... pojęcia nie masz, co -- bo kretyny zapomniały o choćby jednym zdaniu wyjaśnienia:
I tak możesz sobie klikać "Zapisz" do śmierci!
A w zasadzie to nie do śmierci, tylko trzy razy, bo po trzecim kliku i trzecim wyświetleniu tego samego formularza (bez grama wyjaśnienia, o co kaman, i czemu luser widzi to po raz kolejny) odezwie się jeszcze dodatkowo paszczyl zwany Google Captcha, który każe Ci kliknąć durny czekboks, że nie jesteś durnym robotem.
O... jest magiczny guziczek, aby powrócić do ekranu logowania. Tylko po co, skoro ciągle nie zmieniłem hasła. Ale...
(klik)
Ojej!
Tym razem jest komunikat o błędzie. Tylko, że równie kretyńsko nic nie mówi. Więc równie dobrze mogłoby go nie być.
No, dobra... zmieniłem!
A... zakupy?
Jak we wstępie -- gówno twierdzące, że na moim koncie wykryto nietypową aktywność i zmuszające mnie do zmiany hasła pojawiło się w trakcie finalizacji (płatności) zakupów w zewnętrznym sklepie internetowym. I co dalej?
Ano... nic. Cały proces sprzedaży szlag trafił. Bo kretyni z PayPal nie przewidzieli takiej sytuacji, jak obsłużenie procesu sprzedaży, jeśli w jego trakcie wystąpiła konieczność zmiany hasła.
Jadziesz więc od nowa, Jachim!
Chcę ...rwa zapłacić!
Myliłby się jednak ktoś, gdyby myślał, że nawet:
- po potwierdzeniu tożsamości,
- wymuszonej zmianie hasła,
- powtórzeniu całych zakupów od nowa,
udało się zapłacić za nie przy pomocy PayPal. Otóż nie.
Gdyż, ponieważ było to tak:
- Formularz koszyka, po wybraniu Pay with PayPal, przekierował mnie na stronę PayPal.
- Zalogowałem się i potwierdziłem, że chcę zapłacić używając PayPal Express Checkout.
- Wróciłem (?) do koszyka, gdzie pojawiły się dodatkowe pola (telefon, imię i nazwisko).
- Kliknąłem ponownie "Buy Now".
I...
Po zamknięciu przeglądarki, ponownym otwarciu, wykonaniu zakupów po raz trzeci oraz powtórzeniu wszystkich tych powyższych kroków ponownie, całość znowu rypła się z identycznym komunikatem o błędzie.
Ja prdl... Coś, co kiedyś zajmowało kilkanaście sekund, tym razem nie skończyło się po kilkunastu minutach męczarni.
No, i w końcu musiałem zapłacić przy pomocy karty mimo, że podobno zakładałem konto PayPal lata temu tylko po to, by nie ujawniać na stronach WWW danych swojej karty kredytowej.
Finał
Oczywiście -- niestety po fakcie -- zorientowałem się w czym rzecz. Powód skrajnie prozaiczny, brak środków na koncie.
Niestety dowiedziałem się o tym przy płatności kartą (wówczas pojawił się właściwy komunikat o błędzie). Morony z PayPal nie wpadli na pomysł, że w takiej sytuacji warto by do sklepu zwracać kod oznaczający brak środków tak, żeby sklep potrafił wyświetlić właściwy komunikat o błędzie, zamiast ogólnego w stylu "coś się zepsuło przy płatności".
Płacąc kartą się da, płacąc PayPal -- nie.