Usługa "Paczka w Ruchu" okazała się być dla mnie osobiście jednym wielkim gównem, kolejnym szalonym pomysłem pocztowym. Dlatego do tej pory skorzystałem z ich usług tylko "dwa" razy: pierwszy i ostatni.
Przeboje znajomego na tym polu zdają się potwierdzać moją teorię.
Paczka znajomego potrzebowała pięciu dni roboczych od faktycznego wysłania przez sprzedawcę na dotarcie do punktu docelowego. Usługodawca nie potrafił udzielić sensownej odpowiedzi na pytanie, dlaczego.
A co najzabawniejsze -- paczka dotarła do zupełnie innego punktu niż wybrany!
Jakby tego wszystkiego było mało, firma nie czuła najmniejszej potrzeby spytania się konsumenta, czy może przekierować paczkę do innego miejsca, czy choćby przeprosić za ten problem.
Zamiast tego, najzwyczajniej w świecie pierwszy z maili automatycznych obwieszczał oczekiwany punkt odbioru:
Po czym, sześć dni później w drugim mailu poinformowano o zmianie:
Punkt "wybrany" przez Ruch S.A. znajduje się trzy kilometry dalej, w innej części miasta. Zastanawiam się, co miałaby w tej sytuacji zrobić jakaś emerytka, która z dnia na dzień dowiaduje się, że dzięki ułańskiej fantazji firmy, zamiast odebrać paczkę w kiosku na przeciwko musi gonić na piechotę prawie trzy kilometry? Albo na przykład osoba niepełnosprawna, poruszająca się na wózku inwalidzkim?
Wisienkę na torcie widać na powyższych zrzutkach. Punkt wybrany przez klienta czynny do 18:00, więc bez problemów można paczuszkę odebrać "po godzinach pracy". Punkt wybrany przez usługodawcę -- czynny do 16:00, więc o odebraniu w drodze z pracy zapomnij.
Ruch S.A. tłumaczył zaistniałą sytuację "przejściowymi problemami technicznymi". Znowu -- jedynie tłumaczył. Ani słowa na temat jakichś przeprosin. Trochę słabo.
Wygląda na to, że nagrodę Ekomersa 2016 Paczka w Ruchu otrzymała na wdrożenie zupełnie nowej i nieznanej nigdzie indziej funkcjonalności: "Dostarcz paczkę gdziekolwiek".