Helion uruchomił nową promocję -- "Promocja 2 za 1". Na pięciodniową promocję wydawnictwo rzuciło ponad dwa tysiące książek -- od informatycznych, przez psychologiczne, po podróżnicze (chyba tylko kulinarnych pozycji brakuje w ofercie wydawnictwa... informatycznego).
Aktualność niektórych pozycji w promocji zrywa skalp z czerepu.
Tu tylko malusieńki wycinek wspomnianej porażającej świeżością oferty:
Testy maturalne z 2005 roku? Tablice informatyczne z 2007 roku? Ćwiczenia z Windows Vista? PowerPoint 2007? Adobe Dreamweaver CS3 też z 2007 roku? I "najświeższy" w ofercie... OpenOffice.ux.pl (ostatnia aktualizacja w 2013 roku!).
Rozumiem, że wydawnictwo chce wyprzedać rękami i nogami najbardziej zakurzone leżaki magazynowe. Ale czy oferowanie klientowi książek sprzed dwunastu lat w obszarach takich, w których dwuletnia książka uznawana jest za przestarzałą, nie jest przypadkiem lekkim przegięciem?
Nigdy nie miałem dobrej opinii o wydawnictwie Helion (mimo, że piętnaście lat temu sam dla nich pisałem; na szczęście ta przygoda szybko się skończyła). Ale opisywaną promocją chyba popłynęli na całego.
Zawsze uważałem kupowanie specjalistycznych książek informatycznych w języku polskim za kompletne nieporozumienie. Jeśli ktoś nie jest na tyle biegły w angielskim, by czytać książkę w tym języku, to nie powinien w ogóle brać się za specjalistyczną informatykę.
Kilka lat temu miałem wątpliwą przyjemność poznania "jakości" tłumaczeń tych książek od kuchni. Można było przy tej okazji spotkać kwiatki w stylu:
- jakość tłumaczeniowa co najwyżej na poziomie studenta pierwszego roku filologii angielskiej (ze względu na oferowane stawki),
- kiepskiej jakości skany tekstów angielskich (bo wydawnictwo nie zapewniło sobie umową dostępu do elektronicznych wersji tłumaczonych książek!), następnie fatalnie OCR-owane,
- wymaganie wstępnego tłumaczenia przy pomocy Google Translate (bo tłumacząc "ręcznie" nie ma szans dotrzymać terminów narzucanych przez wydawnictwo).
To wszystko jedynie utwierdza moją opinię o jakości tłumaczeń tych książek. Liczne komentarze innych czytelników (często moderowane) o jeszcze liczniejszych błędach językowych i lapsusach tłumaczeniowych również to potwierdzają.
Jednak to nic. Bo dzisiejszą promocją wydawnictwo udowodniło, że ich oferta rynkowa w ogóle jest kompletnym nieporozumieniem.