Przeskocz do treści

Aplikacja mobilna InPost. Fuckup za fuckupem…

Nie ma chyba bardziej żałosnego i żenującego polskiego produktu mobilnego ostatniego półrocza, jak aplikacja mobilna InPost.

W dalszej części artykułu lista największych fuckupów w tej aplikacji, podana największym skrócie.

Nadawanie paczek... mhm... ta, jasne!

Możesz nadać jedynie paczkę, którą jak ostatni kretyn wydziobiesz (i to pewnie jeszcze w deszczu) w aplikacji mobilnej. Nie możesz w ten sposób nadać paczki, którą przygotowałeś sobie przez WWW (w Managerze Paczek).

W tym przypadku nadal musisz drukować etykietę i pieprzyć się z wiecznie nie działającym budżetowym ekranem dotykowym terminali InPost -- kpina i żenada, którą marketing InPost reklamował jako "ekologia".

Piekło notyfikacyjne

Od czasu do czasu zdarza się, że aplikacja przypomina o tej same paczce nawet po kilkanaście razy do czasu jej odebrania, średnio co kilkadziesiąt minut.

To chyba jedyna aplikacja na świecie, która potrafi wyświetlić trzy różne powiadomienia w ciągu... piętnastu sekund, czyli w czasie, który zabiera ci odebranie dwóch paczek:

W tym absolutne mistrzostwo skretynienia, czyli wyświetlanie informacji o oczekującej przesyłce wyświetlone po tym, gdy właśnie ją odebrałeś (ostatnie, najwyżej na powyższej liście).

Zastanawiam się, czy osoba odpowiedzialna za projektowanie biznesowe systemu powiadomień aplikacji mobilnej InPost mogłaby być tak miła i popełnić seppuku? Tak, byśmy więcej nie musieli cierpieć z powodu jest pokrzywionego rozumienia pojęcia "usability".

Nie, proszę pana... "usability" nie oznacza "wyświetl tyle notyfikacji, ile tylko się da".

Multiskrytka

Apka potrafi pomylić ilość paczek w Multiskrytce i w notyfikacji pisać, że masz do odebrania cztery, gdy faktycznie masz tylko trzy (lub podobne kwiatki sadzić).

Funkcjonalność jest sama w sobie skrajnym fuckupem. Czy raczej -- funkcjonalność jest świetna. Ale fakt, że InPost potrzebował ponad pięciu lat na opracowanie czegoś, co powinno być dostępne od samego początku działalności...

To jest naprawdę mózgowa depilacja bez znieczulenia.

Wisienka na torcie

A na koniec zaś ta żenada:

I już wiemy, że terminale InPost działają na Javie. Ale trzeba się z dupą na łby pozamieniać, żeby nie filtrować czegoś takiego i puszczać takie błędy do klienta.

Zostaw komentarz