Przeskocz do treści

Glovo: Fuckup za fuckupem…

Największym fuckupem jest sama aplikacja. Tylko kretyn wymyśliłby produkt, w którym informację o tym, że Glovo nie realizuje dostaw z wybranego sklepu (i w związku z tym konieczny jest odbiór osobisty) otrzymujesz na ostatnim kroku zamówienia. W momencie, gdy próbujesz wybrać adres dostawy. I zaraz po tym, jak zmarnowałeś pół godziny na wypełnienie całego koszyka produktami.

Wcześniej zaś wszystko było OK -- żadnego ostrzeżenia w trakcie zakupów, a sklep wybrany z listy sklepów, z których rzekomo dostawa jest realizowana.

Ale to nie jedyny fuckup w tej żałosnej aplikacji.

Panie, a z którego to sklepu przywiozą?

Glovo uważa, że jesteś kretynem i nie musisz znać adresu albo lokalizacji sklepu, który wybrałeś. Wyświetla ci więc tylko to:

Jeśli więc żyjesz w jakiejś aglomeracji (Trójmiasto, Wawa, Śląsk) i masz kilka sklepów z tej samej sieci w pobliżu to... jesteś w dupie.

Nie, no... naprawdę mega! "Zakupy internetowe z nie wiem, którego sklepu"! :>

Z dostawą, czy bez?

Proszę... wybieramy z listy sklepów, z których dostawa jest realizowana...

Lecimy sobie z zakupami, bezsensownie tracimy czas, choć jeszcze tego nie wiemy w tym momencie...

Tylko po to, by oberwać drzwiami w pysk, gdy przyjdzie do płacenia:

Jasiu, ułóż zdanie z dwoma wyrazami "pięknie"...

Biedronka nie jest sklepem!

Biedronka nie jest sklepem, bo ma osobną kategorię w Glovo, obok restauracji, aptek i sklepów. Ma też darmową dostawę (zakładając, że w ogóle cokolwiek stamtąd dowożą, bo z Auchan nie...).

"Specjalność" Biedronki polega też na tym, że jest to jedyny sklep w ofercie Glovo, który umożliwia dostawy następnego dnia. Wszystkie inne... tu i teraz.

Aż DWA sklepy

Tak się pieklę i spuszczam nad Biedronką i Auchanem, a innych nie dotykam, bo innych... nie ma.

Mieszkam w wielkiej aglomeracji miejskiej, sklepów u nas od groma, w promieniu 10 km naliczyłbyś ich setki, samych oddziałów wielkich sieci hipermarketów będzie ze czterdzieści. A w Glovo... całe dwa.

Polska język, łatwa język...

W Glovo nie ma możliwości wyboru języka. Narzucany jest ten, z którego korzysta system. Jeśli więc masz system po angielsku, a chciałbyś mieć Glovo po polsku, to... zapomnij. Natomiast, ograniczenie to dotyczy tylko samej aplikacji. Jej zawartość ma już w dupie twój język systemowy i w efekcie Glovo jest wyświetlane jako mieszanina języków:

Bajka, po prostu...

Zostaw komentarz